Zakłócanie ciszy nocnej jest czynem zabronionym opisanym w Kodeksie wykroczeń. Statystki prowadzone przez Policję wskazują właśnie na zakłócanie ciszy nocnej, jako główny powód nocnych interwencji funkcjonariuszy Policji i Straży Miejskiej.
Podstawa prawna
Pojęcie „ciszy nocnej” jest nazwą używaną potocznie, próżno jej szukać w polskim prawie. Podstawa prawna do podjęcia interwencji we wskazanej sytuacji została uregulowana w Kodeksie wykroczeń.
Ustawa z dnia 20 maja 1971 r. Kodeks wykroczeń
Art. 51 § 1 Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Wskazany przepis nie dotyczy tzw. naruszenia ciszy nocnej, a jedynie zakłócenia spoczynku nocnego za pomocą krzyku, hałasu, alarmu bądź innego wybryku.
W pierwszej kolejności należy wyjaśnić co ustawodawca rozumie pod pojęciem zakłócenia. Jak wyjaśnia się w piśmiennictwie, chodzi o zachowanie wywołujące gdzieś niepokój, zamieszanie naruszające ustalony porządek, normy współżycia społecznego czy też naturalny bieg spraw, co w efekcie powoduje oburzenie, podenerwowanie lub zgorszenie.
Czym jest spoczynek nocny z art. 51 k.w.
Zagadnienie to rozwinięto w piśmiennictwie, z którego wynika, że przez spoczynek nocny należy rozumieć czas przeznaczony na odpoczynek nocny, który zwyczajowo przyjmuje się na godziny 22:00 do 6:00 rano. Słowo „zwyczajowo” w kontekście powyższego zdania ma charakter kluczowy, gdyż wbrew błędnym przekonaniom czas pomiędzy godzinami 22:00 a 6:00 nie jest unormowany w polskim systemie prawnym jako tzw. cisza nocna. Jest to prawo zwyczajowe, respektowane przez doktrynę oraz władzę sądowniczą.
Warto zaznaczyć, że pojęcie spoczynku nocnego może mieć zupełnie inne znaczenie od wskazanego wyżej np. ze względu na miejscowe prawo zwyczajowe, zarządzenie właściwego organu, ustalenia wspólnoty mieszkaniowej, zarządu uzdrowiska czy osoby uprawnionej, którą może być dyrektora szpitala.
Wybryk jako przyczyna zakłócania ciszy nocnej
Przybliżenia wymaga również pojęcie wybryku, który to wybryk jest przyczyną zakłcenia spokoju, porządku publicznego, czy też spoczynku nocnego. Zgodnie ze stanowiskiem przyjętym przez Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 2 grudnia 1992 roku (sygn. akt III KRN 189/92) jest to zachowanie jakiego w konkretnych okolicznościach, czasie, miejscu i otoczeniu ze względu na przyjęte normy ludzkiego współżycia nie należy się spodziewać.
Przykłady zakłócania ciszy nocnej
Powodem większości zgłoszeń w sprawie naruszania ciszy nocnej są oczywiście imprezy, ale wypełnienie znamion w/w czynu może nastąpić także w zupełnie błahych sytuacjach życia codziennego jak np.; głośne oglądanie telewizji, słuchanie muzyki czy przeciągnięcie prac remontowych do późnych godzin nocnych. Nieistotne jest czy osoba pokrzywdzona śpi czy też nie, formę wypoczynku każdy indywidualnie dostosowuje do swoich potrzeb, istotne jest więc samo naruszenie prawa do odpoczynku.
Uprawnienia poszkodowanych
Zgłoszenie naruszenia tzw. ciszy nocnej obliguje Policję oraz Straż Miejską do podjęcia interwencji. Reakcja przybyłych na miejsce funkcjonariuszy zależy jednak od sytuacji, którą zastaną na miejscu. Częstokroć jeśli naruszenie zdarza się po raz pierwszy, funkcjonariusze poprzestają na pouczeniu oraz prośbie o zachowanie zgodne z przyjętymi normami.
Powtarzające się wykroczenie, często połączone z agresją bądź awanturą może skutkować ukaraniem w postaci mandatu, bądź skierowaniem wniosku do sądu o ukaranie (także w przypadku odmowy przyjęcia mandatu). Skierowanie wniosku do sądu i ewentualne skazanie zakończy się karą grzywny, ograniczenia wolności bądź nawet aresztu. Praktyka wskazuje, że kara zasądzona wyrokiem równa się kwocie nieprzyjętego mandatu, powiększonej o koszty postępowania, oczywiście nie jest to jednak reguła.
W sytuacji niewątpliwego zakłócenia spoczynku nocnego najrozsądniej jest przyjąć mandat, gdyż z reguły nie jest wysoki, a ewentualne koszty postępowania mogą być wyższe od samej grzywny.
Osoby poszkodowane przez lokatorów zakłócających ciszę nocną, mogą zawiadomić Policję lub Straż Miejską zarówno telefoniczne jak i pisemnie. Czasem forma pisemna może dać lepszy efekt.
Uprawnienia członków wspólnoty mieszkaniowej
W skrajnych, poważnych przypadkach, jeśli ciszę nocną zakłóca osoba w lokalu, w ramach wspólnoty mieszkaniowej, musi liczyć się z wykorzystaniem przez wspólnotę art. 16 Ustawy o własności lokali. Zgodnie z nim, możliwa jest przymusowa sprzedaż lokalu należącego do właściciela, który narusza prawa innych właścicieli lokali.
Ustawa z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali
Art. 16. 1. Jeżeli właściciel lokalu zalega długotrwale z zapłatą należnych od niego opłat lub wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko obowiązującemu porządkowi domowemu albo przez swoje niewłaściwe zachowanie czyni korzystanie z innych lokali lub nieruchomości wspólnej uciążliwym, wspólnota mieszkaniowa może w trybie procesu żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji na podstawie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego o egzekucji z nieruchomości.
2. Właścicielowi, którego lokal został sprzedany, nie przysługuje prawo do lokalu zamiennego.
Pomoc prawna
Potrzebujesz porady prawnej lub innego rodzaju pomocy prawnej? Skorzystaj z formularza kontaktowego. W ciągu kilku godzin skontaktuje się z Tobą jeden z naszych prawników. Zapewniamy bezpieczeństwo Twoich danych osobowych i bezpłatne, wstępne informacje o możliwościach pomocy w Twojej sprawie.
Źródło obrazu: Wikipedia. Autor: Lionelleo (Lionel Leo).
Od pół roku mam problem z sąsiadami mieszkającymi obok. Na początku mieszkały dwie dziewczyny w wieku studenckim, teraz jedna została a na miejsce drugiej wprowadził się jakiś młody facet. Mam łóżko bezpośrednio obok ściany która dzielę z nimi i nie mam miejsca by go przełożyć w inne miejsce pokoju. Dziewczyna co noc przychodzi o jakis absurdalnych porach, koło 2/3/4, zazwyczaj z jakimiś ludźmi i może nie robią typowej imprezy ale gadają, śmieją się, puszczają telewizję co nie pozwala mi spać. Potem często Ci ludzie i czasem ona wychodzą kilka godzin później i znowu hałasy na klatce schodowej. Przede mną mieszkał tu mój brat i to samo było. Zgłaszaliśmy im problem, to się wyciszą na jeden dzień i później dalej to samo. W czerwcu miałam egzaminy, ponieważ sama jestem studentką i poprosiłam ich o ciszę w nocy przez jeden tydzień. Niestety, nie udało się, nie mogłam również wtedy mieć spokoju. Zgłaszaliśmy to właścicielowi mieszkania, ale dziewczyna mieszkająca tutaj to jego pasierbica i „żebyśmy zgłosili na policję jak mamy problem”. Stopery nic nie dają, rozmowa z nimi nic nie daje, a ja pomału popadam w bezsenność. Dzisiaj w nocy obudzili mnie o 1.30, po czym włączyli radio lub telewizję. Pukałam w ścianę ale nic. Zostawiłam im kartkę na drzwiach z prośba o zaprzestanie hałasowania w nocy to jeszcze zobaczyłam, że nawet klucze do mieszkania były w zamku. Koło 2.30 z mieszkania wyszedł jakis mężczyzna którego nigdy wcześniej nie widziałam i do 4 była cisza, kiedy to przyszła ta dziewczyna z jakimś innym facetem. Przeczytała kartkę na drzwiach mieszkania i jak na siebie była wyjątkowo cicha później w mieszkaniu. Wszystko fajnie, ale to jest rozwiązanie na kilka godzin. Mam świadomość, że oni nie są masakrycznie głośno, tylko po prostu rozmawiają na głos w nocy, ale ściany są cienkie w tym budynku i ja słyszę często dokładnie o czym rozmawiają. Ja nie mogę pozwolić sobie na odsypianie w ciągu dnia, ponieważ mam zajęcia. Nie da się normalnie funkcjonować, każdego dnia jestem zmęczona i w beznadziejnym humorze. Nie wiem czy jest sens zgłaszać to na policję, bo nie są to typowo głośne dźwięki tylko zwykła rozmowa czy telewizor. Od poniedziałku zaczynam praktyki w szpitalu, jestem na studiach medycznych i potrzebuje tego snu. W głowie mi się nie mieści, że są ludzie, którzy po prostu się nie przejmują faktem jak ich działania wpływają na innych ludzi. Ja osobiście staram się być cicho, nigdy tu imprezy nie urządzałam a jak raz stwierdziłam, że sobie poćwiczę i musiałam skakać po podłodze to podłożyłam matę, żeby nie przeszkadzać sąsiadom z dołu (a to było w ciągu dnia). Przeprowadzić się również nie mogę, bo to jest nasze kupione mieszkanie, ale ta bezsilność jest dołująca …
Trzeba codziennie rano jak oni idą spać tłuc garami i w grzejnik to może jak raz i drugi się nie wyśpią to nabiorą szacunku ..
Ostatnio całą noc nie spałem, przez bydło z góry zakłócające spokój. 48h trwalo dochodzenie do siebie fizycznie. Brak snu to poważny stres i wysiłek dla organizmu. Czlowiek normalnie nie funkcjonuje, nie może się skupić na niczym.
Polska to bambustan, prawo nic się nie zmieniło dlatego ja wam polecam zaopatrzyć się w sluchawki z aktywną redukcją szumu,stopery do uszu. W czasie snu czy największego dokuczania zakladać je. Inaczej będzie ie tracić swoje zdrowie. A jak macie mozliwość to też budźcie to bydło kiedy śpi: olówkiem w rury, lekkie pukanie mloteczkiem czy trzaskanie drzwiami. Mi to daje satysfakcje ze niszcze zdrowie bydłu tak samo jak ono miesiącami mi robiło.
Policja, Spółdzielnia gówno jest w stanie zrobić. Mandat max 500 zł to żart
to dziwne sformułowania. Cisza nocna, nie spoczynek trwa od godziny 22 do godziny 6. Na wczasach czasem sobie życzyli by sobie od godziny 21. Nie jest to z gumy i wymyślone, spotyka się, że człowiek powinien spać 8 godzin, 7 godzin, udaje się do pracy na godzinę 6, 7, wstaje do szkoły o godzinie 7 rano. Brak snu i budzenie to cierpienie i rozdrażnienie. Jednak błędnie jest traktowana interpretacja. Na osiedlu mieszkaniowym, mieszkaniowym wprowadzenie nowej działalności przemysłowej, imprezowej nocą(i dniem?) NIE jest normalne na tym terenie i zwiększa hałas nieskończenie. Na osiedlu trwa cisza, a w czasie koronawirusa nawet ptaki śpiewają w dzień. Niestety, jest mi to problem znany, i były interwencje(typowa interwencja to interwencja policji, straży, a jeżeli jest z kim rozmawiać, to zawsze rozmowa). Polska to nie Hiszpania, i nie USA, i długoletnie stosunki krajowe i sąsiedzkie decydują. Ja sobie nie wyobrażam, że sąsiad kończy rozbiórkę dachu po godzinie 22, czy myje samochód i ktoś go zgłasza na policję. Spotkałem ważne zjawisko, nie chodzi o wybryk, chyba, że po alkoholu, czy chuligański. Jest robienie hałasu, niekoniecznego, niekoniecznego, zwykle przez młode osoby sprawiające wrażenie nawet że ktoś niepożądany chce być słyszany, nocą .”Kara śmierci”. Też problem słyszalności mowy przez młodych ludzi- w telefonach już to uległo poprawie. Co do terminu noc letnia, dogodna z soboty na niedziele to noc imprezowa i muszą takie noce być, jeżeli to nie parodia życia.
TO nie odkurzacz – tylko zagłuszacza – chyba słabe jak słychać hałas’
Ja już mam dość. 3 lata temu sąsiadka zrobiła remont mieszkania. 2 tygodnie nie można było wysiedzieć w domu bo spece wiercili od rana do wieczora. Powiększyli jej większość mieszkania o te kilka centymetrów. (zmniejszając przy tym grubość ściany). Mam sypialnie i pokój dziecka tuż za jej ścianą. Sama ma dziecko więc wie jak ciężko położyć je spać. Rozumiem, że na weekendy chce odpocząć młodego wysyła do dziadków, a sama robi imprezy albo na nie chodzi. Stoi pod oknami. Krzyczy. Zachowuje się głośno na korytarzu. A przez ten jej remont nawet w domu nie można usiedzieć. Budzi mnie, dziecko i męża. Oboje pracujemy po 12 godzin dziennie, więc potrzebujemy tego snu. My NIGDY nie robimy żadnych imprez. Nawet urodziny małej robimy u moich rodziców, żeby nikomu w bloku nie przeszkadzać. Byłam zwróciłam uwagę na to, żeby była ciszej. Była ciszej przez 2 minuty. Nie chce wzywać straży miejskiej ani policji bo nie chce jej robić kłopotów. W końcu jesteśmy sąsiadami, ale chyba już nie mam innego wyjścia. Próbowałam polubownie. 10 minut pukalam do drzwi, aż zeszłam na dół i zadzwoniłam domofonem. Dodam jeszcze, że my zmniejszyliśmy sobie mieszkanie wygluszaniem ścian. Trzeba było zrobić stelaż i w ogóle, żeby tylko jej nie słyszeć. Coś tam to dało, ale i tak wszystko słychać. Co robić?
A ja postawie się w roli tego „zlego”. Oboje z żoną pracujemy zmianowo (służby). Czasem od 3 rano czasem wracamy o 2 rano. Mamy sąsiada (stary policjant) który wyzywa nas od Ch***w, na klatce straszy, że nas zniszczy za chodzenie po mieszkaniu po 22. Jak wychodzę z psem to potrafi za plecami trzasnąć drzwiami, żebym się przestraszył. Wszystko rozchodzi się o normalne funkcjonowanie. Nie robimy imprez, nie zapraszamy znajomych, po prostu żyjemy. Przez niego boje się wyjść do toalety i nie mogę spać. To nie jest nasza wina, że chcemy żyć tak jak nasza praca na to pozwala. W jego świetle to my jesteśmy Ci źli i bo żyjemy po 22. W naszym on nas terroryzuje. Wyjaśnienie sprawy nic nie daje, byłem z flaszka, żeby pogadać, nie otworzył drzwi. On tak terroryzuje połowę osiedla i w sumie nie wiem co zrobić. Kupiliśmy to mieszkanie pol roku temu i już chce je wystawić na sprzedaż, bo nie da się tak żyć. Co możemy jeszcze w takiej sytuacji zrobić?
Mnie bardzo żal kierowców miejskich,którzy wczesnie rano wstają do pracy.Niewyspany kierowca to szansa na wypadek. Niestety,wsród lokatorów są również chamy ,które hałasują w nocy. Jestem cichym lokatorem ,ale hałasy sąsiadów doprowadziy do tego,że zacząłem chorowac na nadcisnienie.Pomyslałem ,że tylko twarda walka da rezultaty. Ponieważ pracuję również kilka razy w tygodniu na nocnej zmianie , to o g. 1-2 telefonowałem do hałasliwego sąsiada [napewno spał ] i odkładałem słuchawkę. Jesli ktos hałasuje w nocy i kładzie się spac rano, to trzeba mu to uniemożliwic. Bierze się wiertarkę elektryczną przełącza w tryb udarowy ,kładzie się deskę na podłogę lub sufit i wierci się co 10-15 min. np. o 7 rano .Walka musi byc twarda .
Ktoś kiedyś napisał : „Żeby Polska,żeby Polska,żeby Polska była Polską!”No więc Polska była,jest i będzie Polską,niestety.Przestrzeganie prawa,czy dotyczące ciszy nocnej,czy noszenia maseczek,nie jest,nie było i nigdy nie będzie mocną stroną Polaków.Polacy tak już mają i dobrze im z tym.Nie dotyczy to wszystkich Polaków,ale na tyle dużej części społeczeństwa,że ręce opadają.Hałasowanie,brudzenie,niesprzątanie po sobie,niszczenie,nieliczenie się z nikim i z niczym – to sporej części społeczeństwa wychodzi perfekcyjnie.
Witam mam problem z klubem nocnym otworzyli 31 sierpnia już dwa razy wzywałam Policję klub czynny cała noc wstajemy z mężem do pracy o 4.30 śpimy po dwie godziny Rozmowa z właścicielem nic nie daje klienci klubu wychodzą na zewnątrz piją głośne krzyki śpiewy rozmowy nie pozwalają zasnąć. Policja przyjedzie i pojedzie a oni jeszcze głośniej się zachowują jesteśmy zmęczeni co robić
Przeprowadzka to chyba jedyne skuteczne rozwiązanie,niestety.
sasiedzi to loteria. można trafić wna takich samych zwyrodnialców
Nie przeprowadzka! Dlaczego ktoś kto prowadzi uciążliwą działalność gospodarczą/rozrywkową ma to robić bezkarnie. Dojdziemy w pewnym momencie do tego, że urzędy i inne organy nie będą mogły nic poradzić. Otóż sprawa jest czasochłonna. W pierwszej kolejności wzywać policję lub straż miejską. Udać się na policję i z dzielnicowym porozmawiać, aby sprawa nabrała oficjalnego biegu. Policja powinna wszcząć postępowanie w sprawie o wykroczenie ws. zakłócania ciszy nocnej. Wystosować skargę do Burmistrza na sposób prowadzenia działalności gospodarczej. Wezwać do cofnięcia koncesji. Wystosować pismo do właściciela lokalu z wezwaniem do zaprzestania naruszeń. Pisma dołączyć do akt postępowania prowadzonego przez policję. Jeżeli są również inni sąsiedzi poszkodowani to na pismach również powinni się podpisać. Art. 144 kc. Bez prawnika będzie ciężko, ale nie można się poddawać.
Może wystarczy być zmęczonym aby paść i spać ?? Żal was ludzie się czyta.
NIe wiesz o czym bredzisz – tak sie te skurwysyny wynajmujące walą po stropach jak pojebani ze nawet nieboszczyka wybudzą – nie ma nic gorszego jak skurwysyny wala ąz Ci e z tego snu wybudzą – przyjdx i tu pomieszaj a nie jakies bzdurne frazesy wypisujesz. Zabirac swoje niewychowane dziciaczki z powrotem do domu albo wypierdzielac do akadmików a nie burdel robić wszdzie gdzie sie zjawią!!!!!!
Mam ten sam przypadek. Zabieranie snu ludziom poprzez robienie halasu tylko w szczegolnych godzinach noca stalo sie narodowym sportem rodakow. Teraz nie trzeba broni palnej. Wystarcza zabrac sen I czlowiek jest bezradny.
Mam to samo w wynajętym lokalu akurat po demną zrobiono niezgłoszoną agęcje tow. stękania i ruchome ściany tętnio dzięń i noc ’ wspólnota udaje głupią, brak właściciela . policij nie weżwież bo słyszysz tylko ty ( założyli zagłuszacze fal magnetycznych ) mam teraz darmową rechablitacje dzień i noc . Jak dalej żyć…
Witam. Mieszkam to, gdzie się urodziłam. 19 lat temu mieszkanie nade mną zostało kupione przez ludzi niewiele starszych ode mnie i mojego męża. Mieli wtedy malego synka. Synek obecnie ma 20 lat i urządza sobie nocne schadzki w piwnicy. Prawie codziennie, lub schodzi do piwnicy sam, na kilka minut. Bierze coś z piwnicy, wychodzi i odjeżdża a po pół h wraca i znów wchodzi do piwnicy na kilka minut, zamyka i idzie do góry. Zawsze ma to miejsce w nocy po 23-00. Pech polega na tym, że ich piwnica jest centralnie pod pokojem, w którym śpię. Budownictwo z lat 50-tych ubiegłego wieku ma to do siebie, że wszystko tu słychać. Budzą mnie codziennie około północy. Z mężem podejrzewamy, że młodzieniec handluje czymś zakazanym. Podjeżdżają do niego na chwilę „koledzy”, schodzą do niego i po kilku minutach wychodzą. Nie dzwoniłam na policję, bo nie zdążyliby przyjechać. Są to tzw. szybkie akcje. Młodzi zdążają jednak obudzić całą naszą rodzinę. Co można zrobić z taką sytuacją? Dodatkowo oni mieszkają nad nami, zachowują się tragicznie, jakby cały blok należał do nich. Tłuczenie schabowych każdego dnia, często po 22 w ilości dla całego pułku wojska polskiego, odkurzanie, prysznice ciągnące się godzinami po 1 w nocy (jak młody wraca z piwnicy) to już norma. Mają też 14-letnią córkę, która od małego wyje, bo brat jej dokucza. A ze złości trzaska drzwiami między pokojami, otwiera i trzaska i tak potrafi pół h otwierać i trzaskać… lub siada przy biurku i tupie w podłogę. Matka wieszając pranie robi to tak, że zasłania nam okna. Obecnie jest sama, mąż wziął z nią rozwód, pani mocno rozrywkowa. Szpilki po 23, imprezy do 3 intensywne, głośne, hahaha hihihihi nie da się tu mieszkać. Kilka x wezwałam policję gdy w nocy imprezowali a my mieliśmy malutkie dziecko. Ucichło na 10 minut… Tacy ludzie nie powinni mieszkać w bloku. Przyszli ze wsi i się odnaleźć nie mogą. Prośby o spokój w nocy nie przynoszą efektów.
A skad wiesz ze przyszli ze wsi? Moze z miasta obok? Nade mna tez mieszkala niezla rodzinka. Pedagodzy, trojka dzieci,dwa psy. Miastowi oczywiscie z dziada pradziada. Nawet nie chce wspominac, co przez nich przeszlismy. Za to teraz mieszka dziewczyna, uczennica, z niedalekiej wioski. Wolna chata, moze robic imprezy, ale nie. Cisza, spokoj. Zebym nie widziala jej na klatce, to nawet nie wiedzialabym, ze ktos nade mna mieszka.
Wzywać policję,wzywać policję i jeszcze raz wzywać policję.Należy również powiadomić właściciela budynku.
Juz policjia jedzie
poproś o funkcjonariuszy w cywilu. posiedzą u Was jakiś czas i go przyłapią. miałam podobnie i w taki sposób się udało. sprawę w sądzie wygrałam. Do boju
Boże co za czasy.. Wszystko wszystkim przeszkadza.. Chcecie ciszy to kupcie chatę na wsi a nie mieszkanie w bloku. Polecam też korki do uszu i wrzucenie na luz
Chcesz hałasować w nocy? Nie musieć liczyć się z sąsiadami? Kup chatę na odludziu, a nie mieszkanie w budynku wielorodzinnym. Polecam też słuchawki do nocnego oglądania telewizji i słuchania muzyki, albo wyłożenie mieszkania korkiem i zapoznanie się z zasadami współżycia społecznego.
Chata na wsi wśród lasów i rzek ma to do siebie, ze zwierzęta tez trzeba szanować i wbrew temu co tobie się wydaje na wsi w lesie tez nie można robić wszystkiego. Nie wiem skąd się biorą tak ograniczeni ludzie jak ty….
Będziesz kiedyś wstawać do pracy o 4 lub będziesz mieć małe dziecko, które nie może spać, to zrozumiesz o czym tu mowa.
A jak Pani nie przeszkadza to po co mieszkać w bloku lepiej na ulicy tam się dopiero dzieje.
To okropne czasy ze są ludzie którzy nie liczą się z nikim i z niczym – egoiści wyzbyci wszystkiego.
ANONIM Polecam popracować w szpitalu 24h klinice weterynarii 24h lub straży pożarnej którzy też pracują 24h. I wtedy może pojmiesz jak wążny jest odpoczynek i złapanie choć paru godzin snu.
polecam poczytać o tym jak nie być j…nym chamem…
Mój syn pracuje na zmiany.Dwa tygodnie w miesiącu ma zmianę dzienną (cztery dni w tygodniu).Rano ok.3-ej,przed wyjściem,myje głowę.Nie wiem,ile to trwa -5,może 10 min?My z mężem nie słyszymy,nie budzimy się,natomiast sąsiad ma o to wielkie pretensje.Twierdzi,że budzi się wraz z dziewczyną bo tak straszny to hałas,że potem nie mogą zasnąć itd.Pokusił się nawet o zmierzenie natężenia tego dźwięku,który w momencie puszczania wody wynosi 47-48 dB.Pisze pisma,gdzie się da-do developera,do zarządcy nieruchomości…Czy jego pretensje są słuszne,czy rzeczywiście jest to zakazane albo może jest to wykroczenie?Nadmienię,że u nas w sypialni również słychać,kiedy tenże sąsiad bierze prysznic oraz załatwia potrzeby fizjologiczne w godzinach kiedy obowiązuje już cisza nocna..Podchodzimy jednak do tego w ten sposób,ze w bloku takie odgłosy są naturalne i nie ma o co mieć pretensji.Pozdrawiam.
Nie, hałasy o 3 nad ranem nie są naturalne i jeśli sąsiad skarży się, że szum wody wytrąca go za snu, to chyba nie z upodobania do robienia innym pod górkę. Wypada przyjąć to do wiadomości i dostosować swoje zwyczaje do zasad współżycia społecznego. Uniemożliwianie innym odpoczynku to tortura. Są kraje, w których w określonych godzinach w budynkach wielorodzinnych nie można spuścić nawet wody w toalecie, a co dopiero mówić o nocnych kąpielach. Szybki prysznic w celach higienicznych to kwestia minuty, mozna zmniejszyć strumień wody, to pomoże ograniczyć hałas. Nocą kiedy nie ma innych dźwięków w tle, wszystko słychać o wiele mocniej. To chyba oczywiste? Nie rozumiem Państwa uporu w tej sprawie.
Blok to blok. Na luksusy trzeba sobie zapracować i wybudowac/kupić sobie dom w wybranym miejscu. Tez miałem sąsiada któremu przeszkadzało korzystanie moje z piwnicy i przegrał w sądzie.
Są kraje w których nie można spuścić wody w toalecie ? To pani Miko proszę się wyprowadzić do Szwajcarii ! Tam prawo jest przestrzegane a nękanie ciągłym donoszenie na policję mocno wyolbrzymionych faktów KARANE!
w Holandii nie wolno. mieszkam to wiem
Witam, od dobrych czterech miesięcy sąsiedzi mieszkający nademną po godzinnie 22 oglądają jakieś filmy. Raz to w jednym raz to w drugim pokoju, tak że słychać u mnie w mieszkaniu w dwóch pomieszczeniach. Rozumiem oglądanie tv, ale słychać lektora i muzykę jaka jest tam grana. Czy to normalne ?? Byłam u nich parę razy i najwidoczniej nie potrafią przyjąć do rozumu, że nie da się spać (nie mówię tu o 22, ale o 24-1 w nocy). Dzwoniłam na Straż Miejską, też nie poskutkowało. Czy mam zawracać głowę policji, czy może jest jakieś inne rozwiązanie? Byłabym wdzięczna za jakieś sugestie, podpowiedzi.
Kupiłam mieszkanie i już po kilku dniach wiedziałam dlaczego poprzedni właściciel szybko je sprzedał. Z mieszkania nade mną dochodzą hałasy typowo przemysłowe: uderzenia, ostry metaliczny dźwięk, odgłosy urządzenia. I tak przez kilka godzin dziennie, kilka dni w tygodniu, o różnych porach, również w nocy. Na zwróconą uwagę reakcją jest ordynarny krzyk. Na przyjazd policji krzyk i zaprzeczanie. Zarządca nie reaguje. Wskutek obciążenia stropu doszło u mnie do uszkodzenia sufitu. Dostałam odszkodowanie, poinformowałam sąsiada z góry i zarządcę na piśmie. Sąsiad odpisał, że go zastraszam. Zarządca nie reaguje wogóle. A sąsiad dalej robi swoje- obrabia metal. Problem tkwi w braku szybkiej reakcji na takie zachowania. Osoba pokrzywdzona zostaje sama z problemem. I sprzedaż mieszkania okazuje się najszybszym i najprostszym rozwiązaniem. Ale jakże niesprawiedliwym.
Proponuję zamieszkać na wsi w domku z dala od miasta albo wyprowadzić się na bezludną wyspę – moja sugestia.
To może niech się do lasu wyprowadzi ten zakłócający cieszę nocną i nie umiejący się dostosować do zasad wspólnoty!
Głupia sugestia i to do potęgi. Jak się chce krzyczeć dniami i nocami to samemu trzeba się wyprowadzić do bushu.
Akurat mieszkanie na wsi nic nie pomaga. Przyjeżdżają wczasowicze i dzień w dzień od rana do 24:00 lub 1:00 w nocy jest puszczana muzyka która niesie się przez las! I to tak że słychać słowa piosenek. 10-12 godzin basów i muzyki, na spokojnej cichej wsi. Jak ktoś jest burakiem bez szacunku do innych to w kazdym miejscu na ziemi zgotuje ludziom piekło.
przez takie g…no jak taka Alexa Polska jest krajem prymitywów. Taka Alexa bedzie zachowywać się jak bydło bo nie umie inaczej , do łba za daleko zeby pomyśleć. Potem wielkie zdziwienie że ktoś wyleje jej kwas na tą arogancką mordę – bo, kur…w nie idzie inaczej!!!
Co zrobić z upierdliwym sąsiadem-co zaczyna być aktywny po 22 -oczywiscie cisza nocna i tak do 2 w nocy-
Stuka- puka -drzewo rąbie – Jak.mu wrócisz uwagę to jeszcze powie że to nie on-no kuzwa nikt inny tu nie mieszka.
Ma dzieci mała i też hałasaują – bo do południa śpią A później jakby dzień sobie zrobili i mówię i nic na nich nie działa -hmm czyżby była potrzebna interwencja służb
Są różne przegięcia. Z jednej strony są rzeczywiste zakłocenia spokoju, takie jak nocne imprezy, remonty, krzyki, głośna muzyka, walenie drzwiami, puszczanie fajerwerków itp. Które zachowania uważam, ze trzeba tępić i jeśli upominanie nie pomaga, to walczyć z pomocą policji i sądów. Z drugiej strony są tacy ludzie, którzy myślą, że jak oni kładą się spać o 22, to cały świat ma przestać oddychać. Bo jeden z drugim egoistyczny pępek świata tak sobie wymyślił. Co ciekawe, tak strasznie niby komus z wyżej komentujących sąsiedzi przeszkadzają, bo śmią żyć po 22, a o najprostszej opcji – kupnie stoperów – to wielmoża nawet nie pomyślał. Woli nękać policją i zachowywać sie jak szuja. A może nie każdy uśnie o 22, pomyślał jeden z drugim?? To co ma taki ktoś zrobić, męczyć się w łóżku, gdzie nie zaśnie, przewracać się w łóżku codziennie po x godzin? I nawet nie ma prawa się herbaty napić, czy z własnego wc skorzystać? Bo jakiś sąsiad akurat cierpi na bezsenność i każdy szmer go budzi (jakoś innych takie coś nie budzi, ciekawe, prawda?). A może ktos pracuje w nocy i co, ma się zwolnić z pracy, bo sąsiad jest nienormalny i mu przeszkadza, że ktoś przejdzie po klatce, czy po własnym mieszkaniu, a nie przefrunie? Tego typu przewrażliwionym osobom życzę, żeby dla odzyskania zdrowego patrzenia na świat trafili kiedyś na osobę rzeczywiście zakłócającą ciszę nocną – wrzeszczącą, imprezującą itp. Od razu by się w główkach poukładało i by zobaczyli co to jest zakłócanie ciszy, a co nim nie jest. Poza tym bezsenność się leczy, trzeba iść do lekarza po odpowiednie medykamenty i co się okaże – nagle „te okropne hałasy” to tylko jakiś cichy, stłumiony dźwięk, który zdrowej osobie w niczym nie przeszkadza. Czasem też psycholog może pomóc. Bo nie jest to zdrowa wizja świata, oczekiwanie, że wszystko ma się kręcić wokół „księcia”, czy „księżniczki”. A jak inni jednak nie chcą skakać wokoło takiej jednostki niczym marionetki i spełniać jej rozkazów, to wychodzi prawdziwe oblicze – człowieka pełnego jadu i egoisty, który myśli, że ma prawo rozkazywać ludziom co i kiedy mają robić. Tak że pamiętajcie, to że wy wtedy a wtedy idziecie spać, to inni bynajmniej nie muszą o tej samej porze i nie mają takiego obowiązku. W konstytucji mamy zagwarantowaną wolność przemieszczania się i nikt nie musi być ani więźniem we własnym mieszkaniu w godzinach nocnych, ani tym bardziej więźniem we własnym łóżku. Ludzie, którzy myślą, że z powodu, że oni śpią, to inni już nie mają prawa do normalnego i spokojnego (podkreślam) życia, nadają się do poważnego leczenia psychologicznego, a może nawet psychiatrycznego w cięższych przypadkach.
A ogólnie temat pokazuje, że jak zwykle w życiu najlepszy jest we wszystkim złoty środek.
Powiedz to mojej sąsiadce, która już w dniu wprowadzenia przyszła do mnie i powiedziała, że za głośno chodzę jej nad głową. Kiedy odmówiłam spania o 22, bo nie uważam za zasadne żeby obca, samotna, znudzona emerytka decydowała co i o której mam robić, zaczęła stukać w rury i sufit od 5 rano, włączać głośno tv i radio podczas ciszy nocnej – trwa to ponad rok. Pracuję kilkanaście godzin w ciągu dnia i jestem w tym mieszkaniu głównie po to, żeby się wyspać, a i tego nie mogę, bo wariatka mnie ciągle budzi. Najbardziej nasila się to w sobotę rano – przypuszczam, że nie wie, iż pracuję także w weekendy i w swojej złośliwości robi wszystko żebym nie pospała chociaż do 7:00 w wolny dzień. Wsparcia w sąsiadach nie ma, już się przyzwyczaili, bo kobieta mieszka tu od 50 lat.
Świadków pewnie też nie – mieszkam sama w mieszkaniu i sama na piętrze.
Dyktafon nie zawsze wyłapuje to, jak głośno jest w rzeczywistości.
Waham się dzwonić na policję, bo albo zdąży się skończyć cisza nocna nim przyjadą, albo ona w porę przestanie hałasować.
Gościom każę chodzić na palcach i przypominam o cichym mówieniu – paranoja.
Pomocy.
Moja sąsiadka z dołu po wprowadzeniu zrobiła 2 miesięczny remont. Nawierciła chyba ze sto dziur (beton, wielka płyta)pod sufit podwieszany, a potem zaczęła nas nachodzić i wzywać policję bo słyszy nasze kroki w tym swoim pudle rezonansowym zwanym salonem. Jak zmieniliśmy kapcie, to skarżyła się, że słyszy stuknięcie rozkładanej sofy. Jak zaczęliśmy rozkładać przed 22, to zaczęły jej przeszkadzać wnuki przychodzące od czasu do czasu i tylko w dzień. A najbardziej wkurzyła ją nasza Wigilia (do 21.30) bo śpiewaliśmy kolędy (nie fałszujemy;) Czy mam szanse wyegzekwować też własne prawa do SPOKOJNEGO I NORMALNEGO życia rodzinnego czy będę do końca życia spełniać wymagania roszczeniowej sąsiadki ?
pomocne jest wysmarowanie drzwi sąsiadce g.wnem tudzież inne uprzykrzanie życia zgodnie z zasadą jak kuba bogu tak bóg kubie
Jeśli sąsiad Oliwii ogląda TV po 22, to wg. mnie złoty środek to użycie słuchawek przez niego, a nie użycie stoperów przez Oliwię.
Szanowny Panie, jak ja bym chciał, żebyś Pan był moim sąsiadem. Gdzie jeszcze tacy ludzie się rodzą? Niestety u mnie chamstwo i arogancja. Po kolejnej głośnej całonocnej imprezie do 9.00 rano jeszcze pretensje. Zamiast przeprosin i zwykłego ludzkiego „przepraszam” wyłącznie roszczeniowa postawa. Stosowanie dobrych manier, w szczególności u młodych ludzi, w tych czasach graniczy z cudem, to jak znaleźć Św. Graala. Podziękujcie pseudo psychologom za bezstresowe wychowanie, psia jego mać! Jednak dziś coś we mnie pękło, w nocy zacząłem czytać w necie różne artykuły związane z tego typu problemami i bardzo pozytywnie byłem zaskoczony, że można domagać się odszkodowania za niemożność wypoczynku, stres, leki (nadciśnienie, problemy krążeniowe), a nawet utracone korzyści, jeśli notorycznie ktoś zbyt głośno się zachowuje, a pracujemy w domu lub zdalnie, a np. jakiś projekt nie możemy ukończyć na czas, bo nam imprezy huczne uniemożliwiają skupienie uwagi. Jestem nawet umówiony z prawnikiem, który miał już takie przypadki. W ogromnej większości, jeśli wina jest bezsporna, tzn. poziom hałasu jest zbyt wysoki, sądy zasądzają na korzyść powodów, i to czasami niemałe kwoty. Raz nawet 30 tys. plus koszty sądowe. Tylko tam to specjalne laboratorium pomiaru akustyki pomieszczeń powód wynajął, co nie było tanią usługą, ale po wygranym procesie, te koszty sąd pozwanemu nakazał zwrócić, tak więc uciążliwy natręt i egoista, socjopata nie potrafiący ogarnąć rozumem dobrosąsiedzkich stosunków społecznych, był niemile zaskoczony, jak musiał bulić niemałe sumki. Może i mi będzie wreszcie dane zaznać spokoju we własnym mieszkaniu, na które długo i ciężko pracowałem i nadal pracuję, w przeciwieństwie do nygusa, który otrzymał je po babce i tak zapuścił chlejus jeden, że ja bym tam zwierzętom zabronił wchodzić, żeby jakiegoś syfu nie złapały. Troglodyta pitolony.
Będę trzymać kciuki.
dzieki z podpowiedź z odszkodowaniem. Będzie to moim kolejnym ruchem. na razie mam za sobą tryumf w postaci wygranych dwóch spraw z uciążliwymi sąsiadami (groźby karalne i składanie fałszywych zeznań). wyprowadzili się ale nastała nowa ekipa. Zatem czas wytoczyć działa przeciw właścicielom
To może niech się do lasu wyprowadzi ten zakłócający cieszę nocną i nie umiejący się dostosować do zasad wspólnoty!
Jeżeli ludzie tak rozumują i podchodzą do sprawy to wcale się nie dziwie ze jest ja jest
Powiedz to mojej sąsiadce, której przeszkadza, że chodzę normalnie po domu ( jestem nocnym Markiem) i ją budzą kroki.
Mam sąsiadkę. Okno w okno na wnęce budynku. Gdyby sąsiadka, młoda, rozmawiałaby przez telefon normalnie, to nie byłoby problemu. Ale są i to dwa. Pierwszy jes taki, że sąsiadka DRZE JAPE do telefonu tak, że słyszę każde słowo, dźwięk odbija się też od ścian bo to róg-wnęka budynku. Do tego rozmawia na głośnomówiącym. Problem drugi jest taki, że ulubione godziny na wydzieranie się dwóch stron do słuchawki to między 23:30 a 3:00. Kilka razy w tygodniu. Nie wspomnę o bogatym języku, którego używa. Zasób słów jest bardzo ekspresyjny. 3 na 5 słów w zdaniu to przekleństwa
Czy jest coś, co mogę z tym zrobić? Upomnienia sąsiedzkie nie działają. Po prostu nawet nie otwiera drzwi, chociaż słyszę, że do nich podchodzi a na upomnienia z okna nawet nie zwraca uwagi.
Są dwie strony medalu, rozumiem, że pijackie wrzaski i głośna muzyka są uzasadnionym powodem wzywania policji. U mnie sytuacja wygląda tak, że mieszkam w domu jednorodzinnym, działka ok. 4tys metrów kwadratowych, dwa razy do roku robię grilla i zapraszam znajomych. Nie puszczamy muzyki tylko brat gra na gitarze akustycznej, towarzystwo na poziomie więc nie słychać wulgaryzmów i ,,darcia mordy”. Zawsze ktoś z mojej (niestety) rodziny mieszkającej po sąsiedzku dzwoni wtedy na policję. Nie podejdzie, nic nie powie tylko dzwoni na policję. Efekt jest taki, że mając domek jednorodzinny i działkę nie mogę w spokoju zorganizować grilla czy innego przyjęcia na powietrzu. Teren jest ,,zielony”, nie ma takiej sytuacji, że jest bezpośrednia ekspozycja na hałas. Po prostu słychać stłumione dźwięki rozmawiających ludzi lub dźwięk gitary. Grille odbywają się w weekend a większość tej zgłaszającej rodzinki obok jest i tak bezrobotna. Także można używać policji do nękania ludzi i rozważam zebranie dowodów, badań natężenia dźwięku, nagrań i skierowanie sprawy do sądu za nękanie i naruszenie mojego prawa do wypoczynku.
Niestety sąsiedzi żule lub studenci to tragedia dla sąsiadów. Ja mam sąsiadów studentów bo mieszkania obok są często wyjmowane, to jest po prostu tragedia – libacja, hałas muzyczny i krzyków noc w noc przez całą noc. Takie ludzie nie szanują innych.
Dokładnie mamy ten sam problem. Aż trudno uwierzyć że to niby nasza przyszłość!!! Zachowują się jak bydło!!! Cały weekend chleją, dra się, latają po schodach jak stado baranów!!! Kto ich chowa!!! Przecież ci rodzice powinni się wstydzić za takie zachowanie ich dzieci!!! Nie obchodzi ich że mieszkają starsi ludzie, niektórzy poważnie chorzy. A policja!!!?? To śmiech na sali. Przyjadą popukają w drzwi głowami pokręcą i tyle ich interwencji. Za co płacimy do cholery podatki!!??
Współczuję,ja również mam to samo nad głową hostel i co tydzień imprezy.
Zgadzam się to naprawdę tragedia człowiek nie może skupić się nad własnymi myślami.
Jesteś pojebany pewnie nie tłuką schabowych tylko zabijają karaluchy które od ciebie przechodzą.
Ten pan ma rację!!! Studenci zachowują się jak bydło!! Mamy przykład naszej kamienicy. Od kiedy się wprowadzili, bez przerwy pijaństwo, latanie całą noc po klatce rozbite szkło itd. Kto was chował do cholery!!!??
idiota
Witajcie. Mam następujący problem. Jestem właścicielem jednego z barów w centrum miasta w Poznaniu. Nad lokalem mieszka starsze małżeństwo, które lubi wezwać co jakiś czas policję oraz straż miejską. Problem polega na tym, że w zgłoszeniu podają, że przeszkadzają im osoby, które pod ich oknami stoją palą papierosy i głośno rozmawiają. Za każdym razem zmuszony jestem tłumaczyć funkcjonariuszom, że nie wiem o co chodzi jak sami widzą w lokalu panuje spokój, muzyka gra na tyle cicho, że nie słychać jej wogole stojąc przed wejściem do lokalu a klienci prowadzą swoje rozmowy w sposób normalny bez krzyków, śpiewów czy innych nader głośnych reakcji. Owszem klienci wychodzą co jakiś czas przed lokal na papierosa jednak wciąż zachowują się z kulturą nie krzycząc ani nie zachowując się w żaden sposób głośno. Ulica jest ruchliwa i znajduje się wzdłuż niej wiele innych lokali, co skutkuje tym że prędzej czy później ulicą może przechodzić ktoś kto może zakłócić odpoczynek lokatorów znad mojego lokalu, jednak nie są to moi klienci. Po paru sytuacjach w których musiałem tłumaczyć się przed policją czy też strażą miejską dalej nie mam pomysłu jak mogę rozwiązać tą sytuację. Jednocześnie zależy mi na dobrze moich sąsiadów i robię co mogę aby żyło im się dobrze i klienci mojego lokalu są proszeni o poszanowanie lokatorów i zachowanie spokoju, z drugiej zaś strony nie mogę odpowiadać za każdą osobę która przechodząc przed moim lokalem zachowa się głośniej. Jeszcze nigdy mandatu nie dostałem, ale nie mam już powoli sił robić sobie „przerw” w pracy tylko po to aby tłumaczyć komuś kto również wykonuje swoją pracę że przecież w miejscu w którym obecnie się znajdują jest cicho i spokojnie co zresztą sami widzą. Jeśli jest ktoś kto może doradzić co mogę robić w tej sytuacji to byłbym bardzo wdzięczny. Rozmowy z sąsiadami nic nie dają gdyż jest to starsze małżeństwo obarczające nas za każdy najmniejszy dźwięk słyszany na ulicy.
Akurat!!! Wychodzą zapalić i są cicho!!! Co za bzdury. Znam to z autopsji. Dra się w niebo głosy!!! I dym też wkatywak nam do mieszkania. Ale udało się knajpkę zamknąć. Ci państwo nie przesadzają. Byłbyś zadowolony gdyby to dotyczyło np. Twoich rodziców lub dziadków.!!??
Lusia meliske wypij bo żyłka ci zaraz wyskoczy. Trochę wyluzuj, nie truj glowy i zajmij się czyms pożytecznym
Mam problem z sąsiadami. Mieszkam na wsi, dom sąsiadów oddalony jest od mojego o jakieś 100 m. Często jest puszczana muzyka bardzo, bardzo głośno. W godzinach od 22:00 do 3:00 na prawdę nie potrafię wtedy zasnąć ani się skupić. Podobnie jest dzisiejszego wieczoru.
Chciałabym zadzwonić na policję jednak moja matka się na to nie zgadza. Boi się, że rozpoznają ją po numerze telefonu. Twierdzi, iż wszyscy się dowiedzą, że złożyłam donos i w najlepszym wypadku będą nas wytykać palcami; jak nie to podpalą nam dom.
Z tego co wiem zawsze donos uchodzi jako anonimowy. Policjanci lub strażnicy miejscy nie mogą zdradzać tożsamości zgłaszającego.
Proszę o jakąś rade.
Policja nie ma prawa zdradzić danych osoby zgłaszającej, jednak w przypadku gdy Ci do których przyjeżdżają nie przyjmą mandatu to sprawa trafia do sądu A tam już twoje dane zostaną wyjowione, bo będziesz brać udział w sprawie jako świadek. Możesz również podczas składania donosu nie zgodzić się na podanie danych, jednak wtedy policja nie może zrobić nic poza upomnieniem sprawcy i poproszeniem o zgłoszenie muzyki czy też poprostu byciem ciszej. Najczęściej sam przyjazd policji wystarcza aby chociaż do końca nocy uciszyć imprezę, jednak nie daje to żadnego gwarantu. Na twoim miejscu zadzwoniłbym na policję zgłaszając zakłócenie ciszy nocnej, jednak odmówił bym podawania swoich danych. Wtedy policja przyjedzie pod wskazany adres ze zwykłym upomnieniem i wtedy musisz liczyć na to że Trochę się uciszą 😉
Tak szczerze mówiąc, to bardzo w to wątpię, że jest tak cicho…..zwłaszcza znając ludzi. Od mojego okna, kulturalni ludzie śmieją się i rozmawiają, odddaleni z 15 m i ja wszystko słyszę. Są to pracownicy urzędu, wychodzący na papierosa…. A że jest ich dużo, to mam ich pod oknem co 15 min. Niezależnie od pandemii wychodzą grupami. Niestety głos niesie się w taki sposób, że wszystko słychać.
Mieszkałam też na 4 piętrze, ludzie stali ze 100 m od bydynku i dalej w domu wszystko było słychać. Nawet w dzień jest to irytujące.
Taki bar z pewnością przyciąga innych ludzi, którzy nie wiedzą co z sobą zrobić.
Moja rada taka – wyciszyć pomieszczenie i zrobić palarnię w osobnym pomieszczeniu. Jeśli się da, zrobić płotek przed barem z odgradzającą zielenią, a nie do siedzenia, żeby ludzie tam się nie zbierali. W ogóle coś tam postawiać ciężkiego, jakieś kwiaty w wielkich donicach, ozdoby architektoniczne itp. Wywiesić tablicę, że zabrania się przebywania w tym miejscu. Jak ludzie idą do baru, to niech siedzą w barze, a nie wystają pod drzwiami.
Jeszcze lepiej mieć lokalizację na dole jakiegoś urzędu, tam gdzie nie ma prywatnych mieszkań.
Nie słuchaj mamy!! Zgłoś to. Masz prawo do spokoju i odpoczynku. A to jest zaklucenie miru domowego!!
Od sześciu lat męczę się z uciążliwą sąsiadką w budynku z 1912r w którym jest troje współwłaścicieli.Ja ,osoba naprzeciwko(która nie zamieszkuje tu w ogóle)oraz córka właścicielki lokalu i to właśnie o nią chodzi.Córka właścicielki lokalu mieszka tu z niepełnosprawnym mężem,w ciągu dnia przychodzą pielęgniarki i rehabilitanci wciąż słychać trzaskanie,włączanie pomp i masażerów w nocy natomiast sąsiadka trzaska ,również słychać buczenie bardzo głośno się zachowuje .W weekendy obowiązkowo libacje alkoholowe imprezy rodzinne co weekend do białego rana .Gdy zwróciłam jej uwagę oskarżyła mnie,że ją nękam ,były interwencje Straży Miejskiej na nic się to zdało bo jak się w późniejszym czasie okazało Komendant Straży Miejskiej w Rudzie Śląskiej to jej kolega .Potem sąsiadka wniosła oskarżenie na mnie ,że ją nękam,krzyczę itp oczywiście nic takiego nie miało miejsca no ale Komendant Straży Miejskiej usilnie próbował oskarżyć mnie o wykroczenia ,które nie miały miejsca wnosząc sprawę do sądu ,Wysoki Sąd umorzył sprawę .Nie mam jak się bronić ,nagrania na telefonie o jej głośnym zachowaniu są słabo słyszalne i nie odzwierciedlają rzeczywistych jej zachowań. Sąsiadce nie podoba się to,że jestem spokojną ,schorowaną osobą ,która nie pije i nie urządza imprez dla tego notorycznie robi mi na złość.Wcześniej w moim mieszkaniu mieszkał zniedołężniały wujek sąsiadki ale po jego śmierci jego córka sprzedała udziały własności mnie ,wówczas sąsiadka miała wolność na całego mogła trzaskać ,imprezować a jej wujek nic nie słyszał ponieważ z racji wieku był głuchy.Sąsiadka chciała mi mówić i zwracać uwagę co mogę a czego nie mogę robić na części mojej ziemi ,chciała mną dyrygować ale ja sobie nie dałam i bardzo jej się to nie podobało.Wciąż się zasłania sparaliżowanym mężem który po intensywnych rehabilitacjach nie chodzi ale gdy są imprezy w lokalu który zajmują mimo ,że jest po wylewie nie raz słychać ,że jest pod wpływem alkoholu wraz z żoną gdyż głośno krzyczą,wydają odgłosy gulgotania gołębia lub udawanie kwoki znoszącej jaja,śmiechy,trzaskanie po 22-ej .Jej rodzina i oni oboje po dwudziestej drugiej nie wiedzą co to jest cisza nocna a mnie mają za nic i za nic mają to ,że pracuję w weekendy i wcześnie wstaję .Ja w tym domu mimo iż mam najwięcej udziałów nie mam nic do powiedzenia.Ciągłe niszczenie mojego mienia przez jej rodzinę przed niczym ich nie powstrzymuje.Nie mam sił by tu mieszkać i nie mam pieniędzy by stąd się wyprowadzić i kupić mieszkanie w miejscu gdzie jest spokojnie.Co ja mam zrobić ,gdzie się mam udać by ktoś mi pomógł???
Współczuję bardzo, potworna i trudna sytuacja. Do dobrego prawnika na pewno, ale to będzie sporo kosztowało. Do telewizji myślę, że to dobry pomysł, warto też nagrywać sytuacje. Proszę porozmawiać też z kimś kto jest ponad komendą, bez skrajnych emocji, spokojnie wytłumaczyć, powiedzieć o kumoterstwie, pokazać ewentualne nagrania,nie robić zgłoszenia, tylko porozmawiać z komendantem, który jest wyżej w powiacie. Nie może się ani bać i pokazać uległość, trzeba działać, bo stres Panią zabije.
Pani Izabelo,
niech Pani walczy o swoje prawa i nie poddaje się! Dani ma rację. Dobry prawnik na pewno sobie z tym poradzi a kosztami wynajmu prawnika obciążyć hałaśliwych sąsiadów jako rekompensata za tyle lat męki (starczy na prawnika a i Pani coś jeszcze zostanie).
Czy jest możliwe w Naszym Kraju zarejestrowanie samochodu z czterema ryczącymi ponad miarę rurami wydechowymi ???? Jeśli nie to dlaczego jest tyle samochodów i motocykli z przekraczającymi ponad miarę normy hałasu ? zwłaszcza na spokojnych osiedlach mieszkaniowych. Pozdrawiam wszystkich.
Jeżeli ryczą na osiedlu to nielegalne, warto nagrać telefonem. A druga sprawa, takie auta mają zwykle tryby cichy głośny itd. A na pewno tak mają wszystkie markowe auta chyba ze to jakiś wies tuning 4 rury w ,,januszowym passacie,,
Zgadzam się, nie powinno się takich samochodów dopuszczać do ruchu ! Jest ochrona środowiska, również przed hałasem.
Na mojej ulicy jest ktoś kto ma taki samochód, jeszcze nie wiem kto. Jeździ w tą i z powrotem, ryczy i zatruwa spalinami. Dostają się nawet przez zamknięte okno.
Jeździ tak cały dzień. Czy to jest normalny człowiek ? Jak on w ogóle prawo jazdy dostał ? Jeździł również w nocy, ale zadzwoniłam na policję i już tylko w dzień jeździ, no może jeszcze parę minut po 22⁰⁰.
Może mu dam rower w prezencie, wtedy to może nawet i po nocy jeździć
Witam
Mam problem z sąsiadką która notorycznie dzwoni na policję gdy tylko cokolwiek wydaje dźwięk.Na ostatniej interwencji pan policjant wraz z panem strażnikiem miejskim pytani kto zgłaszał interwencję odpowiedzieli zgodnie ze był to anonim ale wiedząc już kto ją zgłosił zapytałem czy panowie byli u pani zgłaszającej interwencję i czy żeczywiście jest hałas w lokalu(wiem że nie byli,patrzyłem przez judasza i niestety od razu uderzyli do mnie)W związku z tym mam pytanie do kogo policja powinna się udać najpierw,do mnie czy do zgłaszającego zakłócanie ciszy.Od 3 lat mam problem ale od pewnego czasu zauważyłem że olewają chyba swoje obowiązki.Pozdrawiam
Do Ciebie, skoro nie dajesz ludziom spać. A Twoim zasranym obowiązkiem jest zamknąć ryj po 22. Tyle w temacie. W dzień pewnie odsypiasz.
To są koszty transakcyjne – alko w miejscach publicznych jest zabronione, byliście Państwo w pobliżu, trafiło was rykoszetem. Monitoring pomoże wyjaśnić sytuację – znakomicie że Straż przyjechała, znakomicie że ktoś zadzwonił. W PL jest niestety przyzwolenie społeczne na patologiczne zachowania, które nie są tolerowane w krajach na zachód od Odry – tam najwyższą wartością w domach jest cisza i spokój . Lata pracy nad świadomością, ale najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku.
Witam. Chciałabym opisać sytuacje która miała miejsce kilka dni temu,Wraz z 3 osobami spotkałam się na skwerku w mieście. Obok na ławce siedziała grupka nastolatków która spożywała alkohol i głośno się zachowywała,Było ok godz 21.40.Po jakimś czasie,ok 15 min imprezowicze się gdzieś stracili a kilka minut później podjechał patrol Straży Miejskiej.Panowie podeszli do nas i poprosili o opuszczenie parku ponieważ mieli zgłoszenie ze zakłócamy cisze.Na nic się zdały zapewnienia ze to nie my.Po dłuższej dyskusji z panami z SM na temat tego iz mamy prawo siedzieć w parku widząc ze nasze tłumaczenia mijają się z celem opuściliśmy skwer.Kilka dni później dostaliśmy wezwanie na SM w charakterze podejrzanych o zakłócanie ciszy pod wpływem alkoholu.Dodam ze wszyscy byliśmy trzeźwi,nikt nas nie badał alkomatem. Byliśmy ponoć również agresywni,ale mimo tego panowie nie wezwali posiłków ani Policji a teraz próbują nam wmówić ze nie chcieliśmy przyjąć mandatów(których nam nikt nie proponował)i kierują sprawę do sadu.Jak uważacie czy maja jakiekolwiek szanse na wygranie tej sprawy.Dodam ze mam 45 lat i nieposzlakowaną opinie,nigdy nie dostałam nawet mandatu.
ZAłożyć sprawę strażnikowi z kodeksu karnego zniesławienie i pomówienie
U mnie w bloku zrobiono hostel codzienne jeżdżenie walizkami , głośne rozmowy telefoniczne palenie papierosów głośne rozmowy to z jednej strony a nad moim mieszkaniem wprowadziła się parka która z uporem maniaka na balkonie rozpoczyna rozmowy o 22 kończy koło 2 nad ranem pod wpływem waszych komentarzy dzisiaj zadzwoniłem na policję przedstawiłem się ale nie chciałem rozmawiać z policją czy z Waszych doświadczeń takie rozmowy cos dają ? Trochę już czytałem o problemie zakłócenia ciszy nocnej ale udowodnienie że ktoś korzysta w sposób szczególnie uciążliwy jest bardzo trudne a policja która przyjedzie na miejsce raczej po jakimś czasie nie będzie stwierdzić czy ktoś akurat przejechał walizką czy gadał głośno przez telefon a co za tym idzie na pisze w notatce że wszytko jest ok. Może macie namiary na jakiegoś dobrego prawnika który specjalizuje się w takich sprawach albo pomysł jak można zlikwidować hostel w bloku. Z góry dzięki za wszytko
Powiem krótko. Mieszkam od 20 lat w bloku. Mieszkało się różnie raz lepiej raz gorzej. Od 3 lat mieszkają świadkowie jehowy. Masakra. Mania czystości. Nigdzie nie pracują, utrzymują ich bracia i siostry chyba. Dlatego od rana do wieczora odkurzają i piorą. I tak cały dzień. O 22 zaczynają ubijać schabowe. Gotują obiady dla wszystkich jehowych bo od rana delegacje się schodzą. Modły i śpiewy. Sam już nie piorę i nie odkurzam bo mam dość tych odgłosów. Muzę zapuszczają jehową. Masakra po prostu.
Też tak mam. Poczytaj o ich nawykach. O 5 rano myją okna. Mają bzika na punkcie czystości. Od rana do wieczora przesuwają meble. Odkurzają. Trzepią dywany na balkonie. Sekta pieprzona.
Zmień lekarza, bo będzie jeszcze gorzej.
Jesteś pojebany pewnie nie tłuką schabowych tylko zabijają karaluchy które od ciebie przechodzą.
Aleś ty pusty i głupi!!! Lepiej wcale głosu nie zabieraj!!
Dzwoń na Policję po 22 jak hałasują, młotkiem walą odkurzacz chodzi. Czy jehowi mają jakiś immunitet???
TO nie odkurzacz – tylko zagłuszacza – chyba słabe jak słychać hałas’
Ludzie ja rozumiem was i jak ktoś przesadza to policja zawsze reaguje, ale często ludzie są upierdliwi i nadwrażliwi i polecam im wybudowanie sobie domu bo dzisiaj na prawdę można w cenie mieszkania, albo taniej wybudować dom. Powodzenia
To ja polecam Tobie to samo, wybuduj sobie dom to nie będzie nikt upierdliwy i wrażliwy w sąsiedztwie, najlepiej z dala od ludzi. Pod lasem gdzieś. Wtedy rób co chcesz i sraj pod siebie, nikogo to nie będzie obchodzić.
Właśnie kupiłam swoje pierwsze mieszkanie w bloku. I od razu problem – potrójny. Mieszkam na drugim pietrze, pode mną mieszka stary hippis, który lubi w nocy puszczać wodę, myć się, albo myć jakieś przedmioty w wannie, a także obrabiać metal w swoim mieszkaniu, bo to stanowi źródło jego utrzymania. Nade mną mieszka psychicznie chora kobieta, która ma w zwyczaju nie spać w nocy i chodzić po mieszkaniu, otwierać i zamykać szafki (chyba) lub przesuwać jakieś przedmioty. Nad nią mieszka para słoików, którzy po 22-ej prowadzą 'normalny tryb życia’, tzn rozmawiają, gotuja, myją naczynia, pan wyprowadza pieska na spacer o 23.30 i zbiega przez 4 piętra na dól w dodatku w butach, które stukają i nic nie obchodzi ich fakt, że wszystkie te odgłosy niosą się tak bardzo, głównie przez system wentylacyjny, że słychać je u mnie, na drugim piętrze i to mimo zatyczek do uszu i poduszki na głowie. Druga próba mojej interwencji u ludzi na 4 pietrze zakończyła się wezwaniem przeze mnie policji, bo sąsiad nie zastosował się do mojej uprzejmej prośby o uszanowanie ciszy nocnej. Do walki ze starym hippisem przyłaczyli się sąsiedzi z parteru i razem wspólnie wystosowaliśmy do niego list, jak również byliśmy we spółdzelni naświetlić sprawę. Mieszkanie kobiety psychicznie chorej jest od wielu miesięcy na sprzedaż, więc liczę na zmianę, oby dobrą.
Myślę, że należy uformować inicjatywę obywatelską lobbujcą za zmianą prawa w kwestii ciszy nocnej i zaostrzeniu kar za jej nieprzestrzeganie. Należałoby zacząć od tego, by wydobyć samo pojęcie 'ciszy nocnej’ z oparów niejasności. Każdy wie czym jest cisza, więc wszelkie roztrząsanie kwestii decybeli, robienia winowajców z osób o tzw, 'wrażliwym śnie’, szukanie dopuszczalnego pułapu hałasu po 22-ej drugiej są nieporozumieniem i podnoszenie takich kwestii jest ośmieszaniem całe sprawy i ludzi, którzy rzeczywiście cierpią z powodu swoich sasiadów. Mieszkanie w bloku wymaga myślenia o innych i ich slusznych prawach, a nie tylko o sobie. Jak na razie wszyscy mamy prawo do niezakłóconego wypoczynku, nikt nie ma natomiast prawa do jego zakłocania i na nic tu wszelkie argumenty szukające usprawiedliwienia winnych łamania ciszy nocnej. Pomiędzy 22 a 6 rano powinno się wyłączać tryb dzienny zupełnie i przejść na tryb nocny. Odnosi się to zarówno do imprez, jak rozmów i brania prysznica. Miernik decybeli na nic się nie przydaje, powinno się po prostu zrozumieć, że każdy dźwięk w nocy, nawet odkładanie szklanki na twardy blat jest szłyszane w sposób szczególnie dotkliwy przez sąsiada za scianą. Dla ludzi widzących coś więcej niż tylko koniuszek swojego nosa takie myślenie nie wymga żadnych ofiar. Wystarczy zwykła ludzka wrażliwość i kultura osobista. Dla tych, którzy są ich pozbawieni powinno sprawę rozwiązywać prawo i to bezwzględnie, inaczej te wszystkie 'wyjątki’ od reguły zachowania ciszy nocnej stają się same z czasem regułą i chołota zaczyna nadawać ton i wprowadzać swoje chore porządki w większych społecznościach.
@Gryf
Moje pytanie nie jest zaczepką, a jedynie próbą zrozumienia prezentowanego przez Pana toku myślenia.
Pracuję w systemie 2 zmianowym i co drugi tydzień jestem w domu o 23:00. Czy wg Pana nie powinnam po pracy brać prysznica, robić sobie kolacji i po niej pozmywać? Chodzę też w szpilkach, czy zatem powinnam zdejmować je przed blokiem, żeby nie stukać obcasami na korytarzu? Wiem, że sąsiedzi wszystko widzą i słyszą. Domyślam się też, że może im przeszkadzać moja wieczorna aktywność. Nie chcę popadać w ŻADNĄ ze skrajności, ale mam wrażenie, że pana punkt widzenia leży bardzo na skraju… Zwracam się bezpośrednio do Pana ze względu na kulturę pańskiej wypowiedzi.
Prysznic trwa 3-5 minut i o godz. 23 pewnie nikomu nie przeszkadza, co do kolacji, to przy tym nie robi się w ogóle hałasu, a poza tym można ją przygotować przed wyjściem na 2 zmianę. Co do zmywania, to można to odłożyć do rana i nikomu „włos z głowy nie spadnie”.
A, co do szpilek, to można w nich przejść te parę kroków nie hałasując przeraźliwie. Drugi sposób – nie wracać z pracy w szpilkach, bo to nie ma w nocy sensu, żeby w nich chodzić. Wystarczy chcieć i tyle.
Są nawet takie rapetki do torebki. Balerinki zwijane w woreczku. Chcieć to móc.
Jeśli nie chce się Pani zachowywać kulturalnie, to proponuję kupić dom gdzieś za miastem. Tam nie będzie Pani zakłócać snu kilkudziesięciu osobom.
Wiem coś na temat zakłócania ciszy nocnej, ponieważ obok mam sąsiadów, którzy urządzają imprezy alkoholowe na balkonie. Wrzaski, rozmowy, przekrzykiwanie się i dzikie niekontrolowane wybuchy śmiechu są normą. Zbierze sie taka patologia i za nic mają jakiekolwiek zasady. Najgorsze w tym wszystim jest to, że nikt z tym nic nie robi. Wszystkim przeszkadzają te wrzaski, ale nikt oprócz mnie nie chce wychylać. W Polsce jest przyzwolenie na patologiczne zachowania i dopóki nie zmienimy swojego myślenia to bedziemy cierpieć przez takie chamowo.
W Polsce nie tyle nie ma przyzwolenia na to, co bardziej strach, że „się dostanie”. To tak samo działa jak widziałby ktoś bójkę w autobusie. Nikt nie zareaguje, bo się boi, ze sam oberwie, więc siedzi cicho.
Najlepiej by było zbudować takie getto że ścianami dźwiękoszczelne i zakwatetować osobników ze zgłoszeń przymusowo coś jak socjal tylko by musieli płacić za mieszkania normalnie.A mieszkania jeśli własnościowe to na licytację wystawiać. I za każde zakłócanie ciszy mandat. A nie po kilka razy zgłoszenie i tekst proszę się uciszyć. Bo to , to robią sąsiedzi i również bezskutecznie. Policja i Straż powinny mandaty wprowadzić i tyle tak jak za przekroczenie przepisów drogowych. Prosty przejrzysty taryfikator.
Wlasnie takiego mapeta jak ty mam za scianą cale zycie mieszkalem w bloku i duzo slyszalem, ale nigdy nie przeszkadzalo mi to ze ktos bierze prysznic po 22. Czlowieku, ludzie w dzisiejszych czasach pracuja na 3 zmiany, to po 2 powinni isc do łóżka brudni??? Takie świry jak ty czy moja sąsiadka to do wora i na biegun wysylac. Poczekaj, aż ktoś ciebie poda o to, że w nocy za glosno pierdzisz i zaklucasz jego cisze. Boże, widzisz i nie grzmisz
Prysznic w celach higienicznych to kwestia minuty, dwóch i o to raczej nikt o zdrowych zmysłach nie będzie mieć pretensji. Co innego kilkunastominutowe nocne ablucje, gdzie woda leje się szerokim strumieniem z dwumetrowej wysokości.
Czy zamiast mierzyć czas w jakim sąsiadka bierze prysznic nie lepiej skorzystać ze stoperów albo słuchawek i posłuchać relaksującej muzyki. Roszczeniowcy jednak wiedzą swoje.
Ja właśnie tak mam. Ciągłe wzywanie policji za nie takie kapcie, za zbyt długi prysznic. Są osoby, które z zatruwania innym życia czerpią życiową satysfakcję. Taka polska bezinteresowna zawiść i chęć dopieczenia sąsiadom, znana nam od lat.
nie rznij głupa, pajacu. Chlej i rzygaj, drzyj mordę jak masz ciasny łeb ale z dala od normalnych ludzi…
@ Gryf. Ja mam dwa takie 'wyjątki od reguły”, dwóch niemówiących autystycznych synków, uważanych przez sąsiadów za rozwydrzonych, bo skaczą ( i trzepią rączkami – autyści tak mają) i krzyczą nieraz bardzo głośno. Sąsiedzi najchętniej by ich zakneblowali i poprzywiązywali do kaloryferów. Tak, jesteśmy uciążliwi, ale nic na to nie poradzimy. Mieliśmy kilka interwencji policji, która nas za nie przepraszała ale mówili, że tak po prostu muszą. Zastanawiam się, czy jest sens wspólczuć z powodu hałasu komuś, kto sam kompletnie nie ma wspólczucia dla innych. Dalej jest Pan za bezwzględnym zakazem hałasów? Jak miałabym go spełnić?
Przezywam gehenne…Nade mna na ostatnim pietrze mieszka rodzina.
Kazdej nocy rozlega sie taki huk, że wraz z mezem zrywany sie na rowne nogi
i juz po spaniu…Nie wiadomo, co ten łomot powoduje, czy przewalony fotel przy wstawaniu do toalety, czy jakis stolik…czy coś innego… Śpimy codzien po 2, 3 ,4 godziny, zaleznie o ktorej
rozlegnie sie przerazliwy stuk…
Prosiliśmy grzecznie juz chyba ze 30 razy, bo to trwa od lat…bez rezultatu…co robić?
To sa prości ludzie, boje sie, ze jak zglosze na policje, to bedą jeszcze gorzej mścić sie, tak ma prostactwo.
Hmmm.. A Ja odniosę się do tego tematu z drugiej strony. W moim mniemaniu nie jestem osobą uciążliwa. Nie imprezuje, nie słucham głośno muzyki,tv i innych, żyję normalnie. Od 2 tygodni mieszkam w nowym miejscu i mam dość nerwową sąsiadkę sąsiadkę. Spróbuje opisać co jest: Jakiś czas temu około 21:00 brat upuścił butelkę z octem i się rozbiła – pech od razu walenie w ścian, tydzień później wracam do domu około 23ej wchodzę do mieszkania z żoną rozmawiamy normalnym głosem nie szeptem jednak nie podniesionym i walenie w ścianę. Och zapomniałem dopisać włączyłem ekspres by się napić kawy. Dziś podobna sytuacja włączam ekspres 22:30 rozmawiam z żoną ( rozmowa max 45sek) walenie w ścianę. Wiem jest cisza nocna. jednak nie oznacza to, że muszę szeptać i chodzić na palcach. Wiem, że to subiektywna opinia ale uważam, że nie jestem głośno. A sąsiadka próbuje mnie ustawić. Dla zobrazowania sytuacji: w korytarzu mojego mieszkania jest ściana za którą sąsiadka ma korytarz. Wierzcie mi, że jak zamknę drzwi od pokoju to nie słyszę co się dzieje w kuchni za ścianą w moim mieszkaniu. Więc coś jest dla mnie nie tak!Fakt wszyscy mieszkańcy w bloku są nowi nie wszyscy umeblowani ja również czekam na szafę która wygłuszy ścianę w korytarzu. Jednak na litość Boską mieszkamy w bloku tu po prostu czasem coś słychać i trzeba mieć tego świadomość. Idąc tokiem myślenia ciszy nocnej wstając rano do pracy nie powinienem brać prysznica . Woda wali o brodzik ogólnie robi się głośniej. Nigdy nie miałem zatargów z sąsiadami ale sobie nie pozwolę. Za pół roku na świat przyjdzie moje dziecko i co jak będzie płakać w nocy to będzie walenie do ściany ? Taki jest urok mieszkania wspólnie i co innego jest darcie ryja, imprezy a co innego normalne życie. Czasem może zdarzyć się że coś spadnie rozbije za hałasuje ale to są chwile fakt może to kogoś obudzić jednak to się dzieje. Mocno zastanawiam się gdzie jest granica.
Mam ten sam problem! Sąsiadce przeszkadza każdy dźwięk ż mojego mieszkania. Mam małe dziecko więc o imprezowaniu nie ma mowy. Nie sluchamy głośno muzyki, nie krzyczyny. nikt nas nie odwiedza wieczorami. Dziecko grzeczne, placze bardzo rzadko. Jednak sasiadka codziennie po godz 22 puka nam w ķaloryfer.bo jej zdaniem halasujemy. Obwinia nas za swoje choroby i nerwicę. Proponowałem jej,by brała tabletki nasenne skoro taka wrazliwa na dźwięki.
Byłam raz ż czekoladkami ja przepraszać, bo naprawdę chcę żyć dobrze ż sąsiadami ale teraz,gdy mówimy szeptem,dziecko nosimy na rękach po 22 lub sadzimy na macie,żeby nie halasowalo, a mimo to sąsiadka się skarży,To już czuję się z tym źle i naprawdę myślę o zgłoszeniu nękania..
Male dziecko a o 22 nie jest jeszcze w lozku? Hm.. nawet nie zdajecie sobie sprawy jak tupot dzieciecych nozek niesie sie sasiadce nad glowa. Pomyslcie o tym.
Urodziles sie idiota, czy brales jakies lekcje?
A to taka norma, ze dzieci nie spia do polnocy, czy pojedyncze przypadki? Moje chodzily spac ok 21g. Jak widac da sie.
Chyba jesteś śmieszny lub śmieszna!! Co może mają dziecku zabronić chodzić!!?? Bawić się zabawkami i mówić!!?? Zrób sobie szałas w lesie!! Normalny to ty nie jesteś!!!
No i wlasnie przez takich idiotow, ktorzy chowaja dzieci, bo nie „wychowuja”, są takie efekty. Mlode dorastaja, mysla, ze sa pepkami swiata, wszystko im wolno… Dziecku nie mozna bronic chodzic, ale godz. 22-23 to juz jest czas na spanie. Trzeba dziecko wyciszyc, przyzwyczaic do stalej pory spania, wypracowac pewien rytm… Ale nie kazdemu sie chce, oj nie. Wiadomo, zdarzaja sie choroby, wizyty, ale nie codziennie. Wiem, ze zaraz posypia sie gromy na mnie, ale wiecie co, wstyd, po prostu wstyd by mi bylo, gdyby sasiad-de facto obca osoba- wiedzial co i kiedy sie w moim mieszkaniu dzieje, ze wzgledu na moje glosne zachowanie.
Wiem coś na ten temat. Są ludzie, którym wszystko przeszkadza. Dziecko przeszkadza. A jak jest troje dzieci to co ? Mam związać i zakneblować bo sąsiadce przeszkadza, że bawią się oczywiście w dzień, nie po 22giej ?U mnie nawet w Wigilię robiła aferę. Na dom mnie nie stać.
Też miałem taką sąsiadkę – znana aktorka, pedagog. Nękała mnie i innych sąsiadów z mojego piętra. Bo komuś pies szczeka, bo gdzieś dziecko płacze, bo ja głośno się śmieję. Ja nie chciałem toczyć z nikim wojen i na szczęście mieszkanie tylko wynajmowałem, więc po pół roku nieprzyjemnych wizyt tej pani, po prostu się wyprowadziłem. Sąsiedzi z mojego piętra nie mieli tyle szczęścia co ja, bo swoje mieszkanie dopiero zaczęli spłacać. Młode małżeństwo z niemowlakiem płaczącym po nocach. Szkoda mi ich, bo bobas nie daje im spać w nocy, a w dzień sąsiadka ich straszy policją, wspólnotą i sądem. A kredyt hipoteczny wzięli na 40 lat…
Musi Pan być głuchy, czy prawie głuchy.
Głombie kapuściany w nocy każdy dźwięk nawet taki jak gotowanie wody czy rozmowa się niesie po bloku. Jak się nie umiesz zachować to do obory z Tobą.
Słuchając imprezy za ścianą i czytając Wasze komentarze dochodzę do wniosku, że nigdy nie kupię mieszkania 🙂 NIGDY!
Mimo,ze mieszkam w domu to tez niestety mam problem z głośnymi sąsiadami. Moja ulica była z tych ,,normalnych i spokojnych,,.Nigdy żadnej interwencji Policji itp.Od kiedy ,,sąsiad,, postawił ,,hotel,, a raczej ruinę do wynajęcia zaczęła się gehenna. Wprowadzili się Bułgarzy i jedna rodzina polska. Ale tzw patologia. Maja po 22 l. i 3 dzieci. Wrzaski i kłótnie do 4 rano. Bułgarzy raczej nie znają słowa kultura. Krzyki zamiast rozmowy, choć stoją od siebie 1m.Śmieci wylewaja się z kontenerów-tony jedzenia wyrzucane, spowodowały namnożenie się gryzoni, aż koty nie wyrabiają z lowami-samochody zadtawily pol ulicy i ruch jest uciążliwy nawet dla pieszych. Jak zwraca się uwagę zostaje się zwyzywanym od rasistow. Strach mieszkać. Nikt z tym nic nie robi bo się boi.A sama nie mam juz siły,chyba z niewyspania. Dramat.Wolałabym nie być w Unii i mieć kontrole na granicy, żeby było wiadomo kogo się wpuszcza.
Dzwoniłaś na policje? Rozumiem, że nie. Rozmawiałaś z sąsiadami, aby oni też zgłosili? Rozumiem, że nie.
Witam.ja też mam taki problem z sąsiadami na górze.od 10 miesięcy halasuja 24 godziny na dobę.od takiego czasu wogole nie śpię nie mogę pracować wyglądam jak trup dosłownie.interwencje policji nic nie dają policja przyjeżdża oni się uciszaja policja odjedzie i jazda do rana.interwencje dzielnicowego też nic nie dają śmieją się z niego.pisałam pisma do do urzędu miasta i prezydenta wszyscy olewaja.taki chory kraj.prawnik zalecił nagrywanie i kieowanie sprawy do sądu również z powództwa cywilnego. Więc zaczęłam ich nagrywać już mają trzy sprawy założone wszystko leży nic się nie rusza do przodu.ta Polska biurokracja a ja się mecze.czuje ze nie dożyje już żadnych spraw sądowych i dopiero po mojej śmierci ktoś się za to weźmie.pozdrawiam wszystkich.
A jest jakaś Rada Osiedla, gminy, dzielnicy? w ich gestii jest wprowadzenie zakazu prowadzenia działalności typu hotel na terenie osiedla. A na pewno Urząd Skarbowy zainteresuje się taką działalnością poza ewidencją, US ma wielką moc.
A skąd wiesz, że Bułgarzy może Cyganie.
A może Bułgarscy Cyganie
A co powiecie na to, że Policja na każde wezwanie o zakłócanie ciszy nocnej przybywając na miejsce (mimo, że podczas zgłoszenia podaję swoje dane i oznaczam w zgłoszeniu, że to kolejna interwencja) w ciągu 3 tygodni wystawiła 4 upomnienia i żadnego mandatu? A remont robią nade mną od 22 czasami do 4 rano? A policja przybywająca na miejsce nie widzi w tym problemu? Tacy ludzie w mundurach powinni zostać zdegradowani do mycia ubikacji, bo ludzie w ich stosunku żadnego respektu nie czują…
Doprowadź do skierowania sprawy do sądu, wcześniej nagraj hałas, sprowadź świadków.
Mam sąsiadów którzy ciągle się awanturuja.Dzieci płaczą po nocach Ci szarpia się na korytarzu. Nie dawno była głośna impreza. Muzyka grała głośno. Nazwaliśmy policję i jak to się skończyło. Panie powiedziały że mają wieczór panieński chociaż to nie prawda. A nasza kochana policja miłej zabawy in życzyła jeszcze absurd.
Lepiej zgłosić do MOPSU 🙂
W przypadku zakłócania spoczynku nocnego moja rada jest taka, jak rada wielu osób tutaj: dzwonić na Policję aż do skutku. Nie wdawać się w żadne dyskusje z osobami zakłócającymi. Zazwyczaj są one pod wpływem alkoholu i nie ma to sensu. Imprezy radzę rejestrować, na wypadek, gdyby doszło do skierowania sprawy do sądu. Podobnie warto rejestrować groźby kierowane w naszą stronę przez osoby „urażone” interwencją policji. W przypadku mieszkań/domów wynajmowanych (przechodziłem to z sąsiadami w wynajmowanym obok domu i wczoraj problem zaistniał znowu) można zwrócić się do właściciela w formie pisma za zwrotnym potwierdzeniem odbioru. Sam jestem imprezowy, lubię się dobrze zabawić, czasem kończę około 7 rano ale robię to poza domem, w wyznaczonych do tego celu miejscach, jak lokale lub zlokalizowane poza miastem i z dala od zabudowań, miejsca palenia ognisk lub grillowania.
A co jeśli ktoś ma sąsiadkę, która w bloku rozmnaża psy, bo z tego żyje? Obecnie ma ich 13 i jak wracają ze spaceru, to jakby tabun koni biegł mi po suficie. Szczekanie, hałasy, no i oczywiście zero smyczy na spacerze a te psy skaczą po ludziach. Jak jej zwrócić uwagę, to pysk rozedrze na pół osiedla…
Co zrobić z hodowlą psów nie wiem (o ile nie hałasują nocą), kiedy pies skacze po mnie przy braku reakcji właściciela rozpylam gaz. Dla mnie jest to naruszenie nietykalności cielesnej
Ludzie pomozcie. Co zrobic, zeby sasiedzi na gorze w koncu zrozumieli, ze pod nimi ktos mieszka. Slychac ich kazdy glosniejszy ruch, nie wspomne o bieganiu trojki dzieci. We wczesnych godzinach rannych i wieczorami, czesto po 22. Jest to bardzo uciazliwe. Od ponad dwoch lat to oni dyktuja nam kiedy mamy isc spac, kiedy wstajemy. O dziennym odpoczynku nie ma mowy. Spia chyba po piec godzin na dobe. Cyborgi. To nie jest zycie. Nic do nich nie dociera. Nie mam juz sily. Nie musza udawac, ze ich nie ma, niech tylko zachowuja sie ciszej. Podpowiedzcie cos, blagam!
skoro interweniowaliście osobiscie i nic nie pomogło to po wezwaniu policji po 22 i ewentualnym ukaraniu mogą z zemsty byc jeszcze głosniejsi.Niestety pozostają tylko rozwiązania niestandardowe.Puki ich dzieci nie dorosna macie przewagę psychologiczno-siłowa.Musicie znależc sposób na pognębienie przeciwnika w mniej lub bardziej konfrontacyjny sposób.W grę wchodzi zniszczenie mienia przeciwnika jak;piwnica/na wypadek odwetu w swojej trzymac jakies bezwartościowe rzeczy\samochód /swój na strzeżony.a ich w nocy 'stuningować’.można zacząć od małych przeróbek i dać jakoś do zrozumienia kto to zrobił.Oczywiście grozi to złożeniem doniesienia Psycholgicznie działa to tak ,ze jesli się zemscicie to powetujecie sobie straty psychiczne i lepiej będziecie znosic ich hałasy.Mozna też złozyc doniesienie na policje o nękaniu przez sąsiadów( nawet za dnia)zgodnie z art.45 par1 k..w.,ale wtedy najlepiej wesprzeć sie co najmniej jednym sasiadem.Tym z góry zapewne wydaje się,że nic takiego nie robia więc wasza zdecydowana reakcja jest jedynym rozwiazaniem w twej sytuacji.
1. Wyciszyć sufit.
2. Zarejestrować te hałasy i zgłosić A. na policje, B. do spółdzielni, C. przedstaw dowody sprawcom (nie liczyłbym na zrozumienie, więc to tylko opcja)
3. W granicach prawa i rozsądku uprzykrzać życie, hałasować, kiedy wiadomo, że śpią itp.
4. Wybudować dom 😉
Nie to oni mają wyciszyć podłogę. Folia wyciszające i po sprawie. Z sufitem jest więcej zachodu, zresztą niech oni ponoszą koszty.
Sąsiad, właściciel połowy” bliżniaka „wynajął go firmie na hotel dla robotników z Ukrainy.Horror za cienką ścianą domu trwa całą dobę bo robotnicy do pracy wyjeżdżają i z niej przyjeżdżają prawie co 2 godziny. Dom zamieszkuje do 50 osób.Hałas i bieganina po schodach 3 kondygnacji uniemożliwia normalne życie sąsiadom.Interweniuje policja.Właściciel zadowolony że bierze kasę i ma za nic to co przeżywają sąsiedzi .Ma o sobie wysokie mniemanie oświadczając ,że stosunki sąsiedzkie zawsze były dla niego priorytetem.Zdumienie budzi fakt,że osoba, która zafundowała sąsiadom koszmarne życie śmie o sobie wyrażać taką opinię ponadto zajmuje reprezentacyjne stanowisko, które obliguje go do wysokiej etyki.
Szkida ze my nie mamy takich spokojnych sąsiadów
W mojej klatce też nie ma lekko. Mieszkam w Lublinie, ul.Kosmowskiej. Osiedle i klatka pozornie dość spokojna generalnie, jednak jest jedna rodzinka, która zamieniła ją w patologiczną norę i komnatę strachu. Ona, on-konkubent z tzw przeszłością, i kilkoro dzieci w różnym wieku, już o przestępczych skłonnościach. Pieniądze wysyłają im rodzice pani, którzy pracują w Anglii. Wielcy państwo czują się bezkarni, robią co chcą i nikogo się nie boją, rodzice, jak i dzieci. Jeden sąsiad, nota bene prezes spółdzielni, boi się do nich odezwać i unika ich spotkania, inny, starszy i schorowany, mieszkający z żoną i synem, który wszedł raz z nimi w konflikt, a u którego niegdyś siedzieli w kieszeni, został nastraszony, kilkukrotnie napadnięty na klatce schodowej i oskarżyli go o molestowanie ich dzieci. Próbowali sprzedać mieszkanie, lecz każdy, kto dowiadywał się, kto jest sąsiadem z góry rezygnował. Cisza nocna to czysta iluzja, jakiś żart, wszyscy śpią i mają spokój kiedy wielcy pastwo, starsi lub młodsi, im na to pozwolą, a robią to rzadko. Władcom nikt nie podskoczy. Krzyki, biegi, walenia, wiercenia w podłogę, kopanie w drzwi, inne cuda. Raz ktoś napisał donos, skończyło się na wizycie dzielnicowego i pogłaskaniu dzieciaczków. Ratunku znikąd. Tak się moi drodzy żyje, tacy są ludzie. Albo się ma szczęście, albo nie. Zazdroszczę, tym, którzy zasypiają w ciszy i spokoju.
Moja sasiadka- ta od trojki dzieci, dwoch psow i chodzenia z piety ostatnio wywiesila oprany dywan na balkon. Cieklo jakby sie chmura oberwala. Dobrze ze pranie zdazylismy sprzatnac bo nie wiem. Jak mozna byc tak bezmyslnym. Ciagle mysle ze nic mnie juz chyba nie zdziwi, a tu jednak… Dzis znow pobudka o 5.15. Bo Pani do pracy sie szykuje. Potem o 5.45 potomstwo wstalo. Psy sie rozszczekaly. I po spaniu. Wiecie co- oboje pedagodzy. No nie miesci mi sie to w glowie po prostu.
Ja tez musze napisac wniosek do spoldzielni zeby upomnieli sasiadke za to chodzenie z piety po calym domu, do godz 21-40 jest cicho a zaraz po zaczyna sie jubel i dudnienie pietami bo chodzi po mieszkaniu jak rakieta.zycie zaczyna po 22ej bo tak zaczyna sie taryfa na prad i madra sasiadka tak chodzi i pracuje do 24ej albo dluzej.rano zaczyna o 5–40ci i chodzi z piety az dudni . Ludzie ratujcie jakos bo nie mozna wytrzymac co ta swietoszka wyprawia,a na balkonie to ma gorzej jak na wysypisku smieci.
Czesto trwa to do 23. Potem dopiero dorosli szykuja sie spac. Sasiadka chodzi z piety wiec wiadomo jak to dudni. Halasy koncza sie przed 24. Dzielnicowy byl kilka razy, upomnial. Wiecej nic nie moze zrobic. Kazal skladac wniosek do sadu. Wracajac z pracy mam odruch wymiotny. Nie pamietam juz jak to jest, gdy czlowiek choc przez chwile nie odczuwa stresu. Nie ma u nas w kraju prawnej metody na utemperowanie halasujacych. Duza role odgrywa dzielnicowy i jego podejscie. My niestety nie mielismy szczescia.
takim cweli imprezujących w blokach bo ich nie stać na klub ani domek w którym nie będą przeszkadzali, powinno się wlepiać mandat za debilizm. Pamiętajcie, że za każdy incytent możecie złożyć osobne zawiadomienie. Będą musieli chodzić na każdą rozprawę (chyba, że sędzia je połączy). No i polecam klej patex, bardzo mocny klej. Sklei wszystko!
Jestem właśnie po nieprzespanej nocy, bo do czwartej nad ranem moi sąsiedzi dwaj (mieszkają razem w kawalerce obok) w żaden sposób nie mogli zrozumieć, że jeśli po 22:00 śpiewają na cały regulator i głośno te swoje wyczyny komentują, to zakłócają ciszę nocną. Usiłowałam im to wytłumaczyć, ale skończyło się tym, że jeden usiłował mnie pobić, ledwie udało mi się w porę zamknąć drzwi. Nie mam na to żadnych świadków, niestety. Poszłam do nich ok 01:30 i na wstępie usłyszałam, że „przecież cicho słuchają muzyki, więc o co chodzi”. Tak jakby tylko głośne słuchanie muzyki było zakłócaniem ciszy nocnej, a głośne wycie tej muzyki (raczej „muzyki”) już nie. Właśnie się obudzili i znowu wyją. Prawdopodobnie naćpani, bo nikt normalny tak się nie zachowuje. Pytanie, czy muszę mieć świadków na te ich wyczyny, bo są ewidentnie złośliwi i prawdopodobnie czeka mnie taki koncert również tej nocy.
Ja jastem sasiadka pod.. Na gorze mam troje dzieci i dwa psy. Moj horror trwa od dwoch lat. W momencie, gdy wprowadzalam sie z mezem – i co dziwne przez nastepne połtora roku – bylo ok. Owszem zdarzaly sie jakies wyskoki ale nic szczegolnego. Od momentu jak urodzilo im sie drugie dziecko jest dramat. Nic do nich nie do dociera. Bieganina, skakanie, granie w pilke…. I najgorsze ze naprawde nic nie mozna zrobic.
No ale robia to po 22?
Czesto trwa to do 23. Potem dorosli dopiero szykuja sie spac. Sasiadka chodzi z piety wiec wiadomo jak to dudni. Co dzien tak jest. Wracajac po pracy mam odruch wymiotny. Dzielnicowy byl juz kilka razy. On wiecej nie moze. Do sadu wniosek kazal skladac.
Jakby co, to w dzień też można zakłócać komuś spokój, a godziny 22-6 są tylko zwyczajowe.
Wiem, ze tak jest, ale niestety, ludzie maja na to wywalone. Dzielnicowy tylko glowa pokiwa. Zasciankowo jeszcze w tej naszej Polsce.
Ja się męczę 4lata z sąsiadami z góry stukanie walenie biegajacy wielki pies mam dość
OSP Ownia słynie wyłącznie z zakłócania spokoju i ciszy, z tytułu organizowanych imprez i z nieróbstwa i głupoty pseudo druhów. Halas od 80-120decybeli, chamstwo i śmietnik wokół.
Ponoć marzy im się „dom weselny” tylko , że one płacą podatki i zatrudniają ludzi- ci tego nie robią;) , natomiast osp jeżdżą do pożarów- a ci
bardzo bardzo rzadko,jak już to raz na kilka lat i to lublinkiem busem , więc w końcu co to jest? :). Chyba Nie pasują do niczego z powyższych, bo jest wiele jednostek w powiecie(szacun) które w miesiąc miały więcej wyjazdów niż oni w kilka lat…. Jest takie powiedzenie: na pożytek ludziom, na chwałę Bogu – czyli na pożytek(chyba swój) to się zapisuje żeby móc w remizie za darmo imprezę robić?, a co do tej ostatniej części, to pewnie wystarczy listę podpisać w kościółku i udawać „elitę” patrząc z góry na innych. Jak się marzą domy weselne, to pod swoimi oknami bohaterzy powinni remizy z altanami stawiać i wtedy zasmakują „wysokiej kultury”, do rana. Hipokryzja. Swoją drogą ciekawe, czy ta ich drewniana altanka spełnia normy prawne, środowiskowe i jeszcze kilka innych rzeczy. Bo głośno jest niemiłosiernie ale to nie ma znaczenia, gdy „bogacze” robią za free imprezę, a to jest cel nadrzędny. 2x hipokryzja.
Ważne , że chodzą do kościółka a ich dzieci wściekają się po nocy do rana pod sklepem. Ważne , że oni śpią , a u kogoś dzieci się wyżyją. Bóg honor ojczyzna , szkoda że niczego z powyższych nie szanują.
Mieli dozynki i ten tani tekst:”Bogu na chwalę, ludziom na pożytek ” – cos takiego. Smiech. Ludziom nie pomagaja, a glownie zatruwaja zycie, lamiac prawo odnosnie halasu w tej budzie, a w tygodniu ich dzieciaki po nocy pod sklepem sie wsciekaja- zacofana biedna pisowska wiocha. Na dozynkach jak bohaterzy juz sie za dobrze bawili , to wyli do mikrofonu do poznej nocy, akurat wyła elita;) bohaterow, żal. A żeby było bardziej żałośnie, to kilka lat temu na zebraniu wiejskim mieli wybrać co uregulować w planie zagospodarowania ” remiza, czy kościół”? Wybrali katolicy remize, żeby w końcu w pełni „istniala” w planach zagospodarowania bo tu robią za darmo wesela i bombluja, a kościół „wywalili”. „Na chwale Bogu…” no to się ośmieszyli, bo powinni uregulowac kościół. U wielu z nich Zero honoru i poszanowania innych, kulturalne dno.
Witam,Ja także mam problem z mieszkaniem funkcyjnym. Jest to mieszanie teatru. Co kilka miesięcy mieszkają tam nowi lokatorzy na okres 3 tyg zależy.Uwierzcie lub nie to jest tragedia, nie do wytrzymania.To są niby aktorzy, którzy przychodząc około pierwszej w nocy tak piją, chleją bo picie to raczej nie jest.Przepraszam za wyrażenie, ale pieprzą się z kim się da i wszystko w domu lata,policja była kilka razy nic to nie pomogło bo za każdym razem mieszka ktoś inny.Proszę uwierzcie nie mam już siły moja 14 miesieczna córka budzi się po nocach tak tłuką czymś rzucają masakra.Nigdy bym nie przypuszczała iż tak mogą się zachowywać ludzie na poziomie, przestałam chodzić do teatru bo mnie obrzydzenie bierze.
My za to mamy bardzo rozrywkową sąsiadkę. Prawie wszyscy lokatorzy w klatce bezwarunkowo „uczestniczą” w jej podbojach miłosnych. I mimo, że pani ta jest przed 60-tką – jej miłosne uniesienia docierają do wszystkich, czy sobie tego życzą, czy też nie. W lecie – gdy mamy otwarte okna – jesteśmy budzeni w środku nocy przez jej zawodzenie niczym koty w marcu.
zazdrościsz? tez używaj
Moja koleżanka też tak przeżywała!!! Aż którejś nocy łup, bum szyba zbita a w środku cegła na podłodze z kartka. Ty kurwo zamknij mordę , bo mi dzieci budzisz!!! I wiecie co? Pomogło!!!