Dnia 21 września 2013 r. wniosłem do warszawskiej prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 231 k.k. (przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego) przez Jarosława Jóźwiaka i Hannę Gronkiewicz – Waltz. Rzecz była dosyć ewidentna i każdy słuchając rozmowy przeprowadzonej przez dziennikarza z komendantem Straży Miejskiej mógł wywnioskować, że coś jest na rzeczy.
Prokuratura długo procedowała i dopiero w ostatnich dniach zdecydowała o odmowie wszczęcia w tej sprawie śledztwa.
Czy jestem tym zdziwiony? Nie. W tej sprawie jak w soczewce odbija się główny problem naszego systemu prawnego. Albo coś postanawiamy, wpisujemy to do aktów prawnych i traktujemy serio albo jesteśmy na wschodzie i posługujemy się prawem instrumentalnie, uznając, że papier wszystko przyjmie. Zapisać można wszystko, tak aby w miarę potrzeby „paragraf się znalazł”, a stosowanie to drugorzędna sprawa.
Z uwag natury ogólnej: często narzeka się na cwaniactwo Polaków i nierespektowanie ustalonych reguł, ze szkodą dla jakiejś społeczności, czy interesu publicznego. Jak jednak mieć o to do obywatela pretensje, skoro organy państwa tak ostentacyjnie pokazują swój instrumentalny stosunek do prawa? Ryba psuje się od głowy.